Andrzej (Andy) Lepiarczyk, żeglarz
Do sukcesu nie ma windy
— jest drabina
Mighty Chicken (Potężny Kurczak) to łódka, którą samotnie okrążyłem świat.
Albert, przyjaciel z oceanu to opowieść nie tylko o tej przygodzie mojego życia.
Lista polskich żeglarzy, którzy samotnie okrążyli świat
Wydanie No. 5 (2019-04-28) Pierwsze wydanie - Portal Morski 2012-06-18
No. Rok* Żeglarz Jacht Trasa
1. 1969 Leonid Teliga Opty [9,85 m] POL Casablanca - Casablanca [W-Z Panama]
2. 1973 Krzysztof Baranowski Polonez [13,8 m] POL Plymouth- Plymouth [Z -W Horn]
3. 1978 Krystyna Chojnowska-Liskiewicz Mazurek [9,4 m] POL Las Palmas - Las Palmas [W-Z Panama]
4. 1980 Henryk Jaskuła Dar Przemyśla [14,3 m]) POL Gdynia - Gdynia [Z-W nonstop]
5. 1980 Zbigniew Puchalski Miranda [12,5 m] POL Plymouth - Gdynia [W-Z Panama]
6. 1984 Andrzej Urbańczyk Nord IV [9,20 m] POL San Francisco-San Francisco [W-Z Panama]
7. 1998 Ryszard Rewucki Free Poland [11,3 m] USA Chicago - Miami [W-Z Panama]
8. 2000 Krzysztof Baranowski Lady B. [5,6 m] POL Villamoura - Villamoura [W-Z Panama i Suez]
9. 2007 Jerzy Czerwoniec Roque Aguayro [12,2] ESP Dakar - Dakar [W-Z Panama]
10. 2008 Tomasz Lewandowski Luka [17,2 m] POL Ensenada-Ensenada [W-Z nonstop]
11. 2009 Andrzej Lepiarczyk Mighty Chicken [9,14 m] CAN Vancouver - Vancouver [W-Z Panama]
12. 2009 Natasza Caban Tanasza Polska [10,36] POL Honolulu - Honolulu [W-Z Panama]
13. 2011 Zbigniew Gutkowski Operon Racing [18,3 m] POL La Rochelle - La Rochelle [Z-W Horn]
14. 2012 Tomasz Cichocki Polska Miedź [12,26 m] POL Brest - Brest [Z-W Horn]
15. 2016 Szymon Kuczyński Atlantic Puffin [6,36 m] POL Las Palmas - Las Palmas [W-Z Panama]
16. 2018 Szymon Kuczyński Atlantic Puffin [6,36 m] POL Plymouth - Plymouth [Z-W nonstop]
17. 2019 Joanna Pajkowska Fanfan [12,2 m] POL Plymouth - Plymouth [ Z- W nonstop]
18. c.d.n.
* Podano jedynie rok zamknięcia wokółziemskiej pętli, ponieważ, w przeciwieństwie do innych zestawień na tej liście są jedynie rejsy, które spełniły fundamentalne kriteria samotnego okrążenia świata: Jacht musi ogólnie rzecz biorąc płynąć w jednym kierunku; z zachodu na wschód lub ze wschodu na zachód, musi dwukrotnie przekroczyć równik i po pokonaniu co najmniej 21600 Mm, musi przeciąć ślad swojego kilwateru, czyli zamknąć wokółziemską pętlę.
Jachty wyruszające z północnej półkuli spełniają te wymogi samoczynnie. Tak „bezmyślnie” pierwszy okrążył świat Juan Sebastián Elcano wraz z pozostałymi członkami załogi wyprawy Magellana, a samotnie Joshua Slocum, Krystyna Chojnowska-Liskiewicz oraz ich europejscy i północnoamerykańscy następcy. Natomiast, Australijka Kay Cotte, która jako pierwsza kobieta w 1988 roku okrążyła samotnie świat nonstop, po minięciu Hornu, nie popłynęła najkrótszą drogą w kierunku Australii skąd wyruszyła, ale skręciła na północ, tylko po to, aby przekroczyć równik, zaliczając w ten sposób północną półkulę i wrócić na południową przekraczając równik drugi raz. Podobnie zrobiła Jassica Watson. Jeszcze dosadniej Jesse Martin, który na północnej półkuli popłynął aż do antypodów. Wystarczy zerknąć na globus, aby zrozumieć, że bez tych objazdów, startujący z półkuli południowej okrążaliby tylko Antarktydę, a tego okrążeniem świata nie można nazwać. Podobnie szereg odcinków zachodzących jeden za drugi, lub spirala, to nie jest okrążenie. Z tego względu ściśle mówiąc, Asia Pajkowska w 2009 roku świata nie okrążyła, bo zabrakło jej trawersu obu Ameryk. Natomiast Andrzej Kopczyński, Marta Sziłajtis-Obiegło oraz Jean-Jacques Kowalczyk, syna Andrzeja Kowalczyka, wydawcy Miniatur Żeglarskich płynęli niezupełnie samotnie. Podobnie, wbrew temu co sugeruje jakiejś anglojęzyczne zestawienie, Władysław Wagner. Obszerniej o tych spornych okrążeniach oraz kilku pokrewnych tematach w mojej książce Albert, przyjaciel z oceanu.
Zgodnie z zapowiedzią przy publikacji pierwszego wydania, „Lista Lepiarczyka“ pozostaje żywym dokumentem, który jest uaktualniany. Pytania i konstruktywne uwagi, w tym rzeczowa krytyka, nadal są mile widziane.
Sam o sobie
Urodziłem się w Krakowie. Mieszkam w Vancouverze. Chciałem być piłkarzem. Zostałem inżynierem. Pomimo uznania przełożonych i płacy powyżej średniej krajowej praca zawdowa w PRL-u nie dostarczała mi satysfakcji...
... Po roku pracy jako łopaciarz na budowie we Francji wylądowałem w Kanadzie. Na przekór niespodziewanej recesji znalazłem pracę jako kreślarz. Równie szybko zorientowałem się, że moje PRL-owskie wykształcenie nie jest gorsze od tutejszego, ale potrzeba było lat wytrwałości, zanim przestałem chałturzyć i zacząłem pracować jako lead engineer nad prestiżowymi projektami na Alasce oraz kanadyjskiej Arktyce i Labradorze.
Jakość cenię ponad ilość. Wypróbowanych przyjaciół nie mam wielu; wrogów kilku. Od subiektywnych opinii trzymam dystans. Spekulacje zachowuję dla siebie albo podkreślam, że to tylko domysły. Dociekam faktów, wyciągam wnioski i dopiero wtedy głoszę jasno sprecyzowane opinie, bez zważania na poprawność polityczną, bo jeżeli mam do wyboru, albo wchodzić komuś w drogę, albo używając pisowni angielskiej do doopy, od dzieciństwa wybierałem to pierwsze — i tak zostało.
Zwiedziłem ponad 45 krajów oraz prawie wszystkie stany USA. Podróżować i żeglować wolę po trójkącie, a najlepiej dookoła.
O samotnym rejsie dookoła świata śniłem, zanim nauczyłem się żeglować. Kiedy opanowałem podstawy żeglarstwa, byłem już zapalonym regatowcem, ale marzenia z młodości powracały jak bumerang. Po kilkunastu latach startów jako załogant, kupiłem we Francji regatowe Beneteau Figaro Solo i przez ponad 50.000 mil morskich podążałem za marzeniem, które się spełniło:
Inni o mnie
Nie muszę pytać Andrzeja Lepiarczyka, po co wybierał się w samotny rejs dookoła świata, skoro sam płynąłem dwukrotnie. Nie znamy się osobiście, a jednak doskonale wyczuwamy.
Jego książka Albert, przyjaciel z oceanu mówi tyle o jego wyczynie, co o nim samym. Jest zarazem przykładem dobrej roboty żeglarskiej i wzorem precyzyjnego planowania. Z kart książki wyłania się człowiek niezwykle sumienny, skromny, ale i bezkompromisowy, który pewnych zasad nie łamie. Przeciwności, niepowodzenia, kłopoty i nawet walkę o przetrwanie przyjmuje z pokorą. W dramatycznych momentach nie robi z siebie bohatera, lecz niejednokrotnie przymruża oko i traktuje się z dużą dozą autoironii.
Zgodnie z intencją Autora nie jest to zbiór suchych zapisów z dziennika pokładowego, ale opowieść o niezwykłej podróży. Dla wszystkich żeglarzy lektura godna polecenia i dająca wiele do myślenia. Czyta się znakomicie.
kpt. Krzysztof Baranowski
Mighty Chicken
Beneteau Figaro Solo (FigarOne) było zaprojektowane z myślą o regatach...
Trzydzieści kilka lat później pozostaje bardzo zbliżone do mojej wizji idealnej rekreacyjnej jednostki dla żeglarza z regatowym zacięcim. Po powrocie szybko wygospodarowałem więc trochę czasu, aby Mighty Chicken odświeżyć; zacząłem używać najlepszego kompletu żagli i czyścić podwodzie, jak przed regatami, bo kiedy na wodzie są dwie żaglówki, to znaczy, że są regaty...
W takim stylu nada żegluję po Salish Sea ponad trzydzieści dni w roku, logując około 800 Mm zużywając tylko trzydzieści litrów paliwa.
La Solitaire du Figaro
to intensywna seria regat samotnych żeglarzy. Liczba startujących jest ograniczona, bo bez tego na starcie była „klęska urodzaju”, ale aby drzwi były otwarte dla nowych , którzy eliminacje mają już za sobą, bo to nie są regaty dla żółtodziobów, jest także każdego roku parę wyścigów załóg dwu oraz czteroosobowych. Z dotychczasowych dziewięciu zwycięzców Vendee Globe, tylko jeden nie ostrzył sobie pazurów w klasie Figaro.
Alain Gautier, który po 17 latach startów w klasie Figaro, wygrał Vendee Globe [1992-93] w pierwszym podejściu, powiedział: ... „Ludzie oczekują, że wygranie Vendee Globe było szczytem mojej kariery, ale dla mnie ważniejsze było wygranie jednego etapu Figaro kiedy miałem 21 lat, bo przekroczyłem linie mety przed moim idolem Philippem Pouponem”.
Michel Desjoyeaux, uważany za „profesora” samotnego żeglarstwa, dwukrotny zwycięzca klasy Figaro, który jako jedyny wygrał również dwa razy Vendee Globe [2000-01 oraz 2008-09], twierdzi, że Figaro jest trudniejsze: ... „To są najtrudniejsze regaty. Niekoniecznie, aby je wygrać, ale jedynie, aby je ukończyć". Nie ma w tym najmniejszej przesady. Kiedy po pokonaniu kilkuset milowej trasy kilkadziesiąt identycznych jachtów kończy regaty w przedziale kilku minut, ukończenie całej serii La Solitaire du Figaro jest dla większości żeglarskim sukcesem życia.
Publicystyka
s/y Mighty Chicken
ALBERT, PRZYJACIEL Z OCEANU
Opowieść nie tylko o samotnym rejsie dookoła świata